Jak wspominałam już, w którymś z wcześniejszych wpisów uwielbiam perfumy i mam ich kilka bardzo różnych. Ostatnio jednak z okazji nadchodzącej wiosny i jeszcze jednego miłego wydarzenia postanowiłam zrobić sobie prezent i kupić jeszcze jedne mocno kojarzące się z ciepłymi porami roku :) Co prawda trochę zaszalałam, bo cena nie jest może najprzystępniejsza, ale raz się żyje i już wiem, że nie będę tego żałowała, mowa o Designual Love.
Znalazłam je w Internecie na stronie perfumy-perfumeria.pl, bo ciężko znaleźć je w jakiejś drogerii, a z tego co się zorientowałam tam ceny i tak były najniższe. Trochę się bałam, że flakonik się zbije, ale na szczęście doszły całe. Są prześliczne.
Uwielbiam żywe, energetyczne, owocowe zapachy i ten właśnie taki jest. Praktycznie od samego początku do samego końca czuć na ciele bardzo owocowe, delikatnie kwaśne (nie umiem tego inaczej określić) i soczyste zapachy. Trudno się dziwić, bo zapach składa się z nut grejfruta, czarnej porzeczki, pralinki i żurawiny. Taki skład to była dla mnie nowość, ale były warte każdej złotówki. Trochę się na początku obawiałam tej delikatnie kwaskowej nuty, ale dzięki niej perfumy nie są ciężkie i mdlące. Kształt flakonu nie jest może jakiś szczególny, bo okrągły, ale za to kolory przyprawiają o zawrót głowy. Bardzo kobiece odcienie różu i fioletu poprawiają humor od samego patrzenia, a po spryskaniu się można dosłownie oszaleć.
Żeby się nie okazało, że jestem taka bezkrytyczna to wadą tych perfum jest ich mała uniwersalność, nie wyobrażam sobie używać ich podczas mroźnej zimy, i są przeznaczone zdecydowanie na dzień ale przecież idzie lato, dni będą coraz dłuższe a do następnej zimy jeszcze daleko :)